niedziela, 2 września 2012

take me out.

Zajebiste poranne zakupy, cala kasa wydana, jutro zaczynamy pakowanko :D
Szczerze mówiąc wolałabym miec to za soba, czuje ze napiecie rosnie. musze to dobrze przemyslec. ciagle cos skladam i przekladam, i bardzo nie lubie tego w wyjazdach, ze mozna czegos zapomniec. Jestem juz po odprawie, odliczam godziny.. Wykancza mnie psychicznie to czekanie, boje sie ze na lotnisku cos pojdzie nie tak, chciałabym już siedzieć w tym samolocie, i wiedziec ze wszytko jest w porządku. Zaraz się zrzygam.
Poza tym niedziela raczej zleciala na użeraniu sie z lapkiem, ktory jak na razie nie dziala.. wiec milutko. :)


Pociesza mnie jedynie fakt, i to nawet bardzo, ze pierwszą osobą jaka zobaczę po powrocie, to będzie Dawid, i jak go przekonam to może pozwoli mi się przytulic ... :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz