poniedziałek, 18 stycznia 2016

' w mój strach, kochanie popatrz'


Cały dzień robię wszystko żeby się nie uczyć. Kręciłam już pojkami, grałam na gitarze nowe kawałki, zrobiłam trening, zajebistą kolację, załatwiłam w końcu te fartuchy, zadzwoniłam do babci, i nie wiem co jeszcze wymyślić, więc wylądowałam tu. 

Generalnie to chyba zbyt często zdarza mi się zapominać kilka kwestii. Jedna z nich jest taka że sama dla siebie powinnam być najlepszym przyjacielem, i przestać zadręczać się tym wszystkim na co nie mam wpływu.
Przestać robić rzeczy na które tak naprawdę nie mam najmniejszej ochoty.
Zacząć traktować siebie lepiej.
Być dumnym z tego jakim człowiekiem jestem.

Nie wiem czemu i kiedy wyleciało mi to z głowy.


niedziela, 17 stycznia 2016

I'm into you



















allah czasem akbar ;p





Rio de Świebodzin xd

Notka w zasadzie ma tygodniowy poślizg, ale nie mogło tych zdjęć tutaj zabraknąć.
Wyjazd do Karpacza był dla mnie niesamowitą przygodą, doświadczeniem a przede wszystkim mega pozytywnym zaskoczeniem.

Nigdy nie miałam okazji pojechać w góry, jakoś nigdy o tym nie marzyłam, wydawało mi sie że jestem typowym plażowiczem i że najlepiej wychodzi mi kładzenie się plackiem na ręczniku z piwem w ręku.
Wyjeżdżałam z Piły totalnie nieświadoma tego co mnie czeka, co kiełkowało lekkim stresem, ale co tam.
Ja nie dam rady?
Chyba nawet lepiej że nie wiedziałam czego się spodziewać, bo jak już dojechaliśmy na miejsce, i dopiero tam do mnie dotarło że mam iść dwie godziny, pod górę i z 12 kg plecakiem żeby się dostać do schroniska, to ogarnęłam w jakim położeniu się znajduję.

<tu wklej dźwięk tłuczonego szkła>

Po pierwszym zakręcie byłam pewna, że umrę, że zasłabnę tam gdzieś, zasypie mnie śniegiem, zamarznę, to będzie mój ostatni dzień życia, i nikt nie znajdzie mojego ciała aż nie przyjdzie wiosna i ten cały biały badziew nie roztopi się i nie wsiąknie w ziemię.

Ale nie byłam sama więc opcja samotnej śmierci nie wchodziła w grę. Już nie miałam wyjścia. Tempo było zabójczo żółwie, nogi prawie weszły mi w dupę po same pachy, pod koniec wyczuwałam każdy mięsień na swoich plecach, a twarz to chyba zrobiła mi się purpurowa, ale kij z tym- satysfakcja z dotarcia na miejsce była niesamowita.

I tu miało miejsce pierwsze jebudu, bo spojrzałam na ten Karpacz z wysokości, rozejrzałam się w około i widok naprawdę zaparł mi dech w piersiach (mimo że wyglądałam juz wtedy na stan przedzawałowy).

Potem oddalismy się regeneracji na dzień następny.

I tutaj dochodzimy do kolejnego jebudu w mojej głowie-wschód słońca po wyjściu ze schroniska następnego dnia rano.
No tego widoku to nie zapomnę nigdy, te zdjęcia nie oddają nawet w 5% tego jak tam było naprawdę.
CUDO.

To było tak piękne, że prawie zapomniałam że boli mnie biodro, i naderwałam sobie ścięgno w kolanie. Prawie, bo jeszcze trzeba było wejść na Śnieżkę.

#kondycjastarejbabci

Pot, ból i łzy, zadyszka jakjapierdole, ale zdobyłam ten szczyt, zaparłam się nogami i rękami i DAŁAM RADĘ. Poszliśmy zwycięsko na herbatę do Czech, nie pamiętam żeby tak bardzo smakowała mi herbata z miodem jak w tamtym momencie. #jebudu3

Zejście to juz była totalnie inna bajka, tu trzeba sie było tylko nie poślizgnąć, nie upaść na plecy, nie wybić sobie zębów, oka, nie złamać nogi w dwóch miejscach.
Było blisko, ale zeszliśmy w całości (:


Tak naprawdę to zakochałam się w tym miejscu, w tych widokach i atmosferze która tam panuje.
Nawet nie wiem jak to można opisać, to jest coś tak niesamowitego, i wspaniałego że aż mi jest w to uwierzyć ciężko. Szok i grom z jasnego nieba.
Góry są przepiękne.





I nie byłoby to wszystko możliwe, gdyby nie Ty.
Dziękuję ♥

sobota, 2 stycznia 2016

Cause I'm missing more than just your body.



Zamulałam cały dzień odbijając się tak naprawdę od ściany do ściany, w głowie miałam jakiś totalny bląd systemu średnio co 15 min, fakap za fakapem. Prawie zostałam zabita śmiechem.
Obiecałam sobie że dzisiaj w końcu się wyśpię, i juz wiem że wcale nie będzie tak łatwo prosto i różowo, i nawet mi kakao nie pomogło.
Wybił drugi dzień stycznia. Poziom endorfin wzrósł w takim tempie jakby został wystrzelony z procy. 
Jeszcze tylko trochę ponad 38h i będę w drodze powrotnej do Piły, i mimo że znowu pewnie się nie wyśpię, bo wyląduję w środku nocy a w Poznaniu przywita mnie cudownie urocze -10 stopni mrozu, to z niecierpliwości aż nie mogę usiedzieć.

Jestem tak zakochana, stęskniona za Tobą, za Twoim śmiechem, zapachem, spojrzeniem, ciepłem ciała którym opatulasz mnie kiedy robimy razem popoludniową kawę, za kazdym spontanicznym buziakiem który mi dajesz.
Chce Ciebie mieć obok siebie i nigdy więcej nie musieć się rozstawać.
Pragnę być jedyną, najpiękniejszą,
najlepszą
Twoją.


Kocham Cię w każdej sekundzie mojego życia,
z każdą sekundą coraz mocniej.


piątek, 1 stycznia 2016

Just calm down.






Richie Philips- ziomek rozjebał mi głowę, jest genialny ! :)
Kawałek nieba, zdecydowanie!






Tknęło mnie tutaj, bo znowu nie mogę spać, Chyba przedawkowałam kofeinę i stres.

Właśnie mija powoli 4 godzina nowego roku, ale nie czuję żadnej ekscytacji. Raczej po prostu się cieszę że poprzedni się skończył, bo mimo wszystko jest to jakiś nowy początek i mam nadzieje (a raczej wiem) że następny będzie lepszy :) aha - sylwek totalnie trzeźwy, drugi raz z rzędu, i powiem wam szczerze, że bardzo mi dobrze z tego powodu.

Myślę, że moj przyjazd tutaj to był totalnie zajebisty pomysł, i mimo tego że już tęsknię okropnie, i nie mogę się doczekać aż zobaczę i wyściskam mojego księcia z bajki, to naprawde jestem zadowolona. Oprócz tego, że miałam multikulturowe święta, i podwójnie prezenty (HEHEHE), to też dokonała się we mnie jakaś przemiana, i jest ona naprawdę pozytywna.
Może czasami faktycznie dopóki nie wyjedziesz i nie zetrzesz się z odmienną kulturą, nie jestes w stanie siebie do konca poznać. Tworzą nas doświadczenia, ja wyjade stąd na pewno bogatsza o wiele. Coś cudownego.



A ja coraz mocniej wierzę w to że jesteśmy w stanie stworzyć coś niezniszczalnego, wiesz?


BTW. Postanowienia mam takie jak w zeszłym roku, bardzo konsekwentnie przekładam je na każdy kolejny.