niedziela, 9 sierpnia 2015

summer








Po tygodniu codziennych najebek, w końcu spędzam wieczór w domu. Wstawiłam pralkę, teraz czekam żeby wywiesić ciuchy na suszarkę. Jutro z rana kierunek DARŁOWO,  żegnaj Piło na najbliższy miesiąc. Ekscytacji brak.
Byliśmy w nowej meksykańskiej restauracji w naszym mieście. Mnie osobiście smakowało bardzo, Dawidowi trochę mniej ale na pewno jeszcze tam wrócimy. Strasznie żałuję że koncert Ogień w Szopie się nie odbył, ale niestety warunki atmosferyczne pokrzyżowały plany.
Krajenka rozjebała mi mózg, nigdy w życiu nie byłam na takiej zajebistej domówce. Pięknie dziękuję chłopcy :)


Nienawidzę nie mieć pomalowanych paznokci.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Woodstock 2015 :)


:P
to są prawdziwi albańczycy a nie jacyś tam porąbańcy 

woodstockowe śniadanko ;)
jagodowe lucky strike z sis.

Krisznowe papu zawsze cudnie zapycha kichę :D





-"JAK SIĘ BAWICIE?" - "chyba jak się smażycie?" XD

Kolejny Przystanek Woodstock przeszedł już do historii, to był mój trzeci raz w Kostrzynie nad Odrą na tym festiwalu. I niestety nie było już takiej magii jak wcześniej, nie wiem czy to do końca kwestia pogody, czy tego że przesadziłam z piciem browarów, ale odczuwam jakiś mały niedosyt i jednocześnie jestem zajebiście wymęczona. Przecież rok temu też było w chuj kurzu, brudu i gówna, ale jakoś tak teraz odczułam wszystkie te mankamenty dwa razy bardziej. A z drugiej strony, gdybym miała cofnąć czas i tak na pewno bym pojechała-i mimo wszystko chciałabym móc tam zawsze wracać. Uczestnictwo w takim zajebistym festiwalu powoduje, że odzyskuję wiarę w ludzkość-chociaż na moment. To ile ludzi jest zaangażowanych w tą imprezę, ile aktorów, youtuberów, zespołów, firm, całej fundacji WOŚP jest dla mnie czymś niebywałym. Jestem dumna z tego, bo jako Polacy rzadko kiedy potrafimy się zgrać w jedynym celu. I to nie dotyczy tylko Festiwalu Woodstock, ale fajnie jest sobie w takim momencie o tym przypomnieć i być tego częścią. Bardzo głęboko zastanawiam się czy w przyszłym roku nie spróbować pojechać tam jako pokojowy patrol.
Miałam okazję być na kilku koncertach, fajnie było usłyszeć Comę na żywo- chociaż nie wytrzymałam do końca bo było mi za zimno, i nie słyszałam zbyt dobrze moich ulubionych kawałków, bo byłam już w drodze do namiotu. Byłam na Qulturce- no i niestety tutaj nie powiem za dużo, bo akurat mi nie wolno, ale z pozytywnych rzeczy-bas i perkusja jest w pytę ! :d
Frontside było dla mnie niesamowitym zaskoczeniem jeśli chodzi o brzmienie, są naprawdę super- na scenie był taki ogień, że rozwalało czachę. Naprawdę mózg rozjebany-w zajebiście pozytywnym sensie.
A Sexbombę przespałam.
Cieszę się ogromnie że miałam bardzo udaną i zgraną ekipę, szkoda że nie wróciliśmy w jednym kawałku- mimo wszystko dziękuję za te hektolitry piwa, miliony fajek, rozmów, żartów i uśmiechów. Dziękuję za to że mogliśmy wesprzeć się w tym zajebiście trudnym powrocie do domu, i śmiać się ze wszystkiego. Mam całe spalone plecy, dekolt i twarz-boli mnie ubranie na siebie czegokolwiek, nie mogę się przyzwyczaić do spania na łóżku, ale jest super. Wróciłam i żyję. :)