niedziela, 9 sierpnia 2015

summer








Po tygodniu codziennych najebek, w końcu spędzam wieczór w domu. Wstawiłam pralkę, teraz czekam żeby wywiesić ciuchy na suszarkę. Jutro z rana kierunek DARŁOWO,  żegnaj Piło na najbliższy miesiąc. Ekscytacji brak.
Byliśmy w nowej meksykańskiej restauracji w naszym mieście. Mnie osobiście smakowało bardzo, Dawidowi trochę mniej ale na pewno jeszcze tam wrócimy. Strasznie żałuję że koncert Ogień w Szopie się nie odbył, ale niestety warunki atmosferyczne pokrzyżowały plany.
Krajenka rozjebała mi mózg, nigdy w życiu nie byłam na takiej zajebistej domówce. Pięknie dziękuję chłopcy :)


Nienawidzę nie mieć pomalowanych paznokci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz