sobota, 21 lutego 2015

za oknem minus pięć.

chyba czas powiedzieć sobie "do widzenia", tak raz na zawsze bez powrotów. Bez łez, bez obwiniania się o wszystko. Chciałam stąd wyjechać, tak bardzo chciałam się stąd wydostać. I znów wszystko jak krew w piach. A może by tak jebać to wszystko w pizdu, zarobić na bilet w jedną stronę chuj wie gdzie, zmienić nazwisko, numer telefonu i już nigdy tutaj nie wrócić?





poniedziałek, 16 lutego 2015

let her go.



Nadal mam niedowład lewej ręki, chyba wcale nie jest lepiej. :( Tak się kończą sobotnie dzikie party.
Dopiero pierwszy poniedziałek ferii, a ja już czuję jakby się kończyły-czy to ten zajebisty natłok nauki? Zabrałam się juz trochę za ferdydurke, ale że poźno wstałam, to dopiero teraz doprowadzam się do normalnego stanu. Jeszcze tylko makijaż i jakoś to będzie. 

Miałam taki rozpierdol wewnętrzny, ale już mi przeszło. Podjęłam decyzję z której jestem bardzo dumna. I trzymajcie za mnie mocno kciuki żeby się udało. Jeszcze tylko parę miesięcy, wszystko się wyjaśni, może jeszcze w tym roku będę mogła spojrzeć na to wszystko z dystansu.. bardzo bym chciała.

Nigdy nie zrozumiem ludzi którzy sami srają w swoje gniazdo, naprawdę..


sobota, 7 lutego 2015

spojrzymy sobie w oczy.





 To uczucie kiedy możesz iść na imprezę, ze świadomością że następnego dnia rano nie masz pracy. :)
bezcenne.

Szkoda tylko że tak bardzo nie wiem co mam ze sobą zrobić po maturze, że właśnie teraz kiedy się nad tym wszystkim zastanawiam, to tu się jebie. Moja miłość do Piły jest trudna, od zawsze była. I dzięki paru osobom jest jeszcze trudniejsza. A ja nie chcę tu zgnić i przesiąknąć tym dziadostwem. Nie wiem już nic.