Mam w sobie czasami takie myśli, że są ludzie których wolałabym nigdy nie poznać, są sytuacje których wolałabym nigdy nie być świadkiem, są momenty, które wolałabym wymazać z pamięci. Chciałabym się tym nie zadręczać, jakoś przejść nad tym do porządku dziennego, ale nie potrafię. Problem polega na tym że to bardzo destrukcyjne dla samego siebie. Czasami mam wielką ochotę wygarnąć w twarz paru osobom co o nich myślę, doprowadzić do pewnego rodzaju czystości sytuacji, ale chyba czas pogodzić się z faktem, ze to nigdy nie nadejdzie, że już nie potrafimy spojrzeć sobie w oczy, a nienawiść osiągnęła poziom maksymalny.
O ile prościej by się żyło, bez tych negatywnych uczuć, ile można by było czerpać z życia radości, a uśmiech byłby wart więcej, bo zawsze szczery i z serca.
Chciałabym wierzyć w ludzi jak kiedyś, chociaż wtedy byłam tak strasznie naiwna..
aparat do mnie wrócił 8D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz