siedzę sobie w tym jebanym zimnym pokoju, farbuje włoski na niebiesko, czekam az ten pierdolony dzień się skończy aż katar mi przejdzie, aż kurwa wróci mój wewnętrzny spokój, i wszystko się kurwa ogarnie. Mój dzień zaczął się o 2.20. rzygam stresem, trzęsą mi się ręce, szykuje się mega opierdol razy dwa, i to nie dla mnie. i wcale mnie to nie pociesza.
The end.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz