sobota, 21 września 2013

wawa.




 Super wspaniałe dwa dni, których finałem był dzisiejszy dzień spędzony w łóżku na wodnej, na smarkaniu, kaszleniu i piciu herbatki.
Zajebisty wypad, bardzo mi sie podobało, poza jedzeniem w Magacie cała reszta jak najbardziej się udała :D
Podróż minęła nam w sumie jak z bicza, niestety już wtedy zaczęło nas dopadać choróbsko, w narodowym jeszcze się jakoś trzymałyśmy, w muzeum powstania był kryzys i 10 minutowe drzemki na siedzeniach/ławkach/gdzie się dało (btw. nie wiedzialam ze jestem w stanie zasnąć w tak krótkim czasie), wizyta w sejmie, który okazał się dużo mniejszy niz w tv, potem to nieszczęsne jedzenie i pokaz fontann. Leczenie w pokoju hotelowym okazało się bardzo efektywne, co następnego dnia rano bardzo nas ucieszyło :D
Happening, wdychanie helu z balonów z Hanią, Benią i Gryką, zwiedzanie starego miasta, Łazienki, dużo śmiechu i dużo umierania z powodu przeziębienia ale dałyśmy rade :)
Teraz czas na powrót do łóżka, przepis na życie, i soczek  :)



Ps. więcej zdjęć wejdzie jutro, dzisiaj nie mam siły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz