Ostatnia sobota 2018, więc może próbując podsumować chociaż trochę to co odjebałam w tym roku:
✔ olewanie totalne swojej intuicji
✔ przeżywanie milion razy rzeczy które na 99.9% nie mają się prawa zdarzyć
✔ ciągłe myślenie o innych zamiast o sobie
✔ lękanie się oceny innych
✔ lękanie się odrzucenia przez ludzi na których mi nawet nie zależy
✔ lękanie się byciem nieperfekcyjnym
✔ lękanie się byciem nieperfekcyjnym
Mogłabym tutaj kurwa dalej wymieniać srogo-ale wiecie co?
Nie mam nadziei że wszystkie te moje problemy magicznie znikną, a ja stanę się jakimś bożyszczem w swoich oczach, ale mam jakiś tam pomysł, taki zalążek jak się rozwijać i słucham mądrzejszych ludzi od siebie w tej kwestii.
Mogłabym wymienić też kilka sukcesów z tego roku, tak dla kontrastu, ale w sumie to po chuj-wolę myśleć o tym jako o drobnym rozbiegu przed skokiem w najbliższe kilka lat. Zrobiłam to co już dawno chciałam-wyprowadziłam się do większego miasta, jestem na tych studiach na których powinnam być od początku i coraz rzadziej chce mi się umierać.
A tak poza tym to mam więcej takich momentów fajnych w ciągu życia, ale tylko na temat tych zjebanych mam potrzebę pisać tutaj :)
Mam nadzieję że w tym pozytywnym czasie wena też mi przyjdzie, trzymajcie kciuki, ja trzymam za was też !
♩♩♫♫♬♬♬♬