poniedziałek, 1 października 2018

922













Za kilka minut jest już październik. Oznacza to dwie rzeczy: że już miesiąc mieszkam we Wrocławiu, i że rozpoczynam (po raz czwarty hehe :p) studia. Tym razem autentycznie się boję, ale wierzę sobie i temu że to pierwsza taka szkoła którą faktycznie chciałam robić, że moja intuicja i talenty mi sprzyjają a ja rzeczywiście mam do tego dryg. Jak się nie uda to zostanę youtuberem xD
W sumie to trzecia jest taka że zrobiłam w tym czasie miesiąc stażu-mam naprawdę najlepszą szefową na świecie, i chyba gdyby nie jej podejście to nie wiem czy dałabym radę w to pójść. Przyfarciło mi się na maksa, naprawdę!

Jest jednak tego wszystkiego też smutniejsza część-tęsknienie. Rozpierdol wewnętrzny z którym zostaję w momencie po ostatnim buziaku jaki mi dajesz, przed gwizdkiem i powolnym kołowaniem pociągu. Słowo-nie wiem jak to jest że inni potrafią nie zalać się łzami w takiej chwili. Mimo że z rozstania na rozstanie rozklejam się coraz później, to stres jest chyba jeszcze większy. Czuję taki ścisk w klatce, że nie mogę normalnie oddychać. Nie wiem czy do tego się można przyzwyczaić. Dla mnie jest to maaaaaaaaaaaaaaaasakrycznie trudne.

Jednakże (żeby nie było tak dużo smuteczku w tym poście) widzę i wiem, że ta odległość nas jeszcze bardziej scala. Całkiem możliwe że nigdy nie zrozumiałabym ile dla mnie znaczysz gdyby nie fakt że jeszcze Cię tu ze mną nie ma. Chociaż sumie to jestem tego pewna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz