Dzisiaj będzie wywód, bo gdzieś się wyżyć muszę, a miejsca bardziej odpowiedniego nie znam
Jeśli chodzi o to co u mnie, to szału nie ma. Ostatni tydzień przespałam i dzisiaj tez zamierzam przespać całąą noc. W szkole jest dno, od którego albo się odbiję, albo mnie wyjebią. Coraz bardziej nienawidzę tego miejsca. Na samą myśl że mam iść tam w poniedziałek skręca mi flaki. Ostatnia sytuacja w klasie w sumie też mi dojebała, ale przynajmniej mam jedną poważną życiową lekcję za sobą. Za dużo myślę o innych, za bardzo chciałam pomóc. Wyciągasz rękę, Efekt?
Opluwają Ci ją i jeszcze na pożegnanie dostajesz strzała w ryjec. Taka wdzięczność.
Ale przynajmniej wiem z kim mam doczynienia, i dzięki Bogu już mało zostało.
Muzyczna- to jest szkoła w której czuję się szczęśliwa i wiem że do czegoś się jeszcze nadaję, a przede wszystkim mam szansę zostać profesjonalistką. Ostatnie lekcje śpiewu to był taki progres, taka uciecha dla profesorki jak i dla mnie, że w sumie do tej pory trzyma się mnie radość jak tylko o tym pomyślę. W takich momentach przestaje być ważne wszystko, moja cała energia jest skupiona na tym co kocham robić. A śpiewanie zawsze było i zawsze będzie własnie taką rzeczą. Lek na całe zło.
Przyszły tydzień jest fajny, egzamin a potem wigilia wokalistów. <3
Ten wieczór niestety jest smutny i taki pozostanie, jutro znów do pracy.
"Jeżeli twierdzisz że nienawidzisz poniedziałków, proponuje zacząć pracować w niedziele" :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz